Położył uszy po sobie i wściekle zamiótł ogonem po tylnych pęcinach. Co on sobie wyobrażał?! Psychiczny jakiś czy co? Furaha nie wiedział, czy rudy miał urojenia, czy po prostu odbiło mu coś niezidentyfikowanego, ale nie miał zamiaru się nad nim litować. W ogóle nie był zbyt empatycznym osobnikiem.
- Uważaj na słowa - warknął, a jego ton zrobił się niepokojąco niski - Coś ci się pokiełbasiło. Mylisz się. Nie znam cię i na pewno nie jestem twoim ojcem. Mimo wszystko PAMIĘTAM jeszcze gdzie i z kim... - urwał, zdając sobie sprawę, że Mad wciąż tu jest, a on niekoniecznie ma ochotę o tym przy niej mówić. Kontynuując starał się brzmieć w miarę łagodnie i racjonalnie. Starał się, choć niekoniecznie mu wyszło. Był chyba zbyt wzburzony - Psujesz mi reputację. Mad, nie słuchaj go - zakończył zwracając się do klaczy.