Imię: Calypso
Rasa: SP
Płeć: Klacz
Wygląd:
Calypso jest niezbyt wysoką, zgrabną klaczą szlachetnej półkrwi maści brudnokasztanowatej. Jej czekoladowa sierść lekko błyszczy się w słońcu, podobnie jak długa, miękka, karmelowa grzywa. Ogon jest tej samej barwy co grzywa, sięga jej do pęcin. Oczy ma migdałowo czarne, przyozdobione długimi, ciemnymi rzęsami. Jej pysk jest o profilu prostym, uszy ma małe, a na czole ma ledwo widoczną strzałkę przerywaną, która bardziej wygląda jak gwiazdka, gdyż dolna część jest bardzo wąska. Ma łabędzią szyję; jest długa i szczupła, choć wystarczająco umięśniona. Jej nogi nie są długie, ale szczupłe i szybkie. Nie lubi wolnych chodów, preferuje szybki kłus i galop.
Styl bycia:
Cal jest towarzyską klaczą, choć nie ma też nic przeciwko samotności. Jest bardzo niecierpliwa, ale na ogół potrafi wykazać się spokojem w kryzysowych sytuacjach. Można ją nazwać mianem dość emocjonalnej klaczy, choć ona sama się za taką nie uważa. Woli, kiedy ktoś opowiada o sobie, bowiem nie uważa się za zbyt ciekawą osobowość. Ma przyjazne usposobienie, nie lubi walk ani kłótni, choć sama potrafi uraczyć kogoś ciętą ripostą bądź niezbyt pochlebnym słowem. Nie cierpi egoizmu, a tym bardziej arogancji i stara się nie ujawniać u siebie tych cech, mimo, że czasem robi jednak coś, co jest korzystniejsze dla niej. Zawsze stara się rozwiązywać spory bez użycia siły i stara się osądzać innych sprawiedliwie.
Upodobania:
Jest miłośniczką biegania, jabłek, skakania, świeżo zerwanych polnych kwiatów, naściennych malowideł dawnych dwunożnych oraz ich muzyki, dochodzącej z daleka. Lubi z bezpiecznej odległości obserwować tańczące płomienie na paleniskach w obozach ludzi, śpiew ptaków nad ranem, ciepłe, lecz nie duszne popołudnia i zachody słońca na polach pszenicy.
Czego nie lubi:
Nie lubi egoizmu, teatralnego zachowania, fałszerstwa, mydlenia oczu, upałów, podmokłych terenów, aligatorów (długa historia), mdłych deklaracji miłości do końca życia, myśli o śmierci i niesprawiedliwości.
Inne*:
Od pierwszego roku życia musiała radzić sobie sama, gdyż matkę, z którą wędrowała, zabiła zaraza, która o dziwo nie dosięgła samej Calypso. Klacz jest bardzo odporna na wszelkie choroby, nigdy się niczym nie zaraziła.