Madaline

Imię: Madaline
Rasa: Klacz Fryzyjska
Płeć: Klacz
Wygląd: Madaline jest dość dość wysoka oraz zgrabna. Ma 170cm wzrostu. Sierść jest miękka i lśniąca, maści karej. Ma długą i bujną czarną grzywę, oraz ogon sięgający do pęcin. Ma błyszczące i inteligentne ciemne jak smoła oczy. Jej szyja jest dobrze umięśniona, o profilu łabędzim. Nogi są długie i zgrabne, z małymi kopytami.
Styl bycia: Klacz ma duże własnej wartości. Nie lubi wydawać rozkazów. Nie cierpi stać na czele stada. Po prostu. Woli gdy ktoś jej mówi co ma zrobić, no, ale bez przesady. Nie jest aż tak głupia, by iść ślepo za kimś kogo nie zna. Jest przyjazna i przy pierwszym czy drugim spotkaniu sprawia wrażenie niewinnej. Lecz nie zawsze tak jest. Gdy trzeba to i w pysk przyłoży. Uwielbia ironię, sarkazm, kłótnie... taka już jest.
Upodobania: Chciałaby spotkać ogiera idealnego... dla niej. Z poczuciem humoru, opiekuńczego, odważnego... Mogłaby nawet dołączyć do jego stada. Uwielbia źrebaki, chociaż sama chce mieć maksymalnie jednego.
Inne*: Madaline jest całkiem łatwo zaimponować, rozbawić. Trochę ciężej z rozkochaniem.
Historia*: Starała się zapomnieć o wszystkim co się kiedyś wydarzyło. Może komuś opowie swoją historię? Tego nie wiadomo. Pamięta tylko jak wybrała się na spacer... dosyć długi. Gdy wróciła na tereny swojego stada, poczuła odór spalonych ciał, oraz palących się drzew. Wszędzie wokół słychać było krzyki jej najbliższych. Zapewne ostatnie. Nikt nie powinien widzieć i przeżywać czegoś takiego. To było straszne.
Uciekła nie mogąc patrzeć na to co przed chwilą zaszło. Biegła i biegła... była wyczerpana. Po dosyć długim czasie, zdecydowała zostać tu gdzie jest, i nigdzie dalej się nie wybierać. Była zbyt zmęczona. Tak właśnie się tu znalazła...

akcept!